Tak wiem, czas mija bardzo szybko. Zostało nam zaledwie 2 i pół miesiąca. Już się nie czuję taka sexi ;P Właściwie to czuję się grubo, ale w porównaniu z innymi ciężarówkami tom chudzina nadal, a przynajmniej tak ja to widzę ;)
Tydzień temu mieliśmy wizytę u midłajfki. K. wybrał się z nami, żeby podsłuchać Antoszewskiego od środka. Mały jeszcze tydzień temu leżał sobie główką pod sercem a dupką w stronę prawą, zaś dziś, czyli równo tydzień później wyraźnie czuję kopnięcia skierowane do góry, a tam gdzie do niedawna była jego główka jest jakoś tak miękko ;) Czyli, że się chłopak zawstydził i fiknął na prawidłową pozycję.
Ogólnie czuję się dobrze, wszystko wróciło do normy, jestem mniej nerwowa, albo może raczej bardziej nad sobą panuję w każdym razie już działam bez melisy.
Przerwa świąteczna minęła nam cicho i spokojnie z szydełkiem w ręku. Zdjęcia dzieł w kolejnym poście.
Od dzisiaj zaczynamy pracę na nowo, ciekawe czy popracuję do lutego, a może i w lutym też ? Fajnie tak się siedzi w domu, ale po kilku dniach człowiek dziczeje ;P Co prawda tyle mam do zrobienia przed porodem, że przydałoby się rozłożyć wszystko na raty, ale z doświadczenia wiem, że nawet jeśli czegoś się nie zrobi to życie i tak się będzie toczyło swoim torem :D
Czy to już jest czas na spakowanie torby szpitalnej?
piątek, 30 grudnia 2011
środa, 14 grudnia 2011
Kolorowo mi
Pozazdrościłam koleżance blogowej kolorowego kocyka. Chodziłam koło tego pomysłu kilka miesięcy, aż w końcu nadejszła ta wiekopomna chwila i mimo śniegu, wichury i ogólnie niesprzyjającej spacerom aurze, wybrałam się do miasta w celu zakupienia odpowiednich kolorów anilanki. Miałam wczoraj dobry dzień. Oto efekt wieczorny. Robi się to cudo tak przyjemnie, że myślę iż z końcem tygodnia ukończe to dzieło. Antoszewski będzie miał najładniejszy kocyk na całej dzielnicy:D
Subskrybuj:
Posty (Atom)