wtorek, 29 listopada 2011

Szósty miesiąc

Szósty miesiąc mija pod znakiem utyskiwania. Nerwy ukoiłam melisą- przyplątała się opryszka i jakiś zajad. Poszłam na skargę do lekarza, a co! Niech wie, że żyję. Pan dr.Wanna (serio takie ma nazwisko mój GP)wysłuchał cierpliwie skarg i przepisał maść czyniącą cuda i witaminki. Witaminki takie ładne, małe i czerwone jak wino. Maść natomiast spowodowała, że zajad zniknął po godzinie :D A ja sie męczyłam z nim od tygodnia! Ech. Oprycha jeszcze jest ale maleńka, może też do jutra zniknie? Oby.
Maleństwo ma się dobrze. Puka od rana do wieczora raz słabiej raz mocniej, ostatnio najfajniejszą zabawą jest skakanie po pęcherzu ;P Boli! Tak po za tym to dziecię grzeczne :D
Ni stąd ni z owąd zaczął mi brzuch przeszkadzać w pracy. Ciężko się z nim podnosić z kolan, no i po dwóch godzinach chodzenia doskwiera nie tylko ból w kościach łonowych ale i kręgosłupa. To pierwsze jest o wiele bardziej upierdliwe. Boli przy kazdej zmianie pozycji. O schodach nie wspomnę!
Wednesday się obiecała z sesją ciążową :D Jak się cieszę:) Siedzę i wymyślam co by tu zrobić, żeby było fajnie:)
Uzależniłam się od Ebay. Już niewiele mi zostało do dokupienia , tylko sie nie mogę zdecydować. Dziś np. zlicytowałam wanienkę i ciuszki (głównie to o tą wanienkę mi chodziło i mitenki na rączki bo jakoś ciężko znaleźć te maleństwa) , a przy okazji kupiłam od babeczki torbę na pieluchy z matą do przebierania. Za mniej niż pół ceny ;] No i nie ma dnia żebym nie szukała pieluch. Są śliczne, oczywiście mniej ślicznie będą wyglądały z gównem, ale w końcu takie ich przeznaczenie ;P Jedyny problem to cena, można dostać taniej chińskie, ale jakoś nie mam do nich przekonania. Tak więc szukam orginalnych. Minimalną wersję już mam, od teraz wszystko co dokupię będzie bonusem. No i szukam tych ładniejszych, ale szczerze powiedziawszy to w Polsce mają ładniejsze wzory. Przy okazji załapałam się na taki komplecik: http://www.ebay.co.uk/itm/290637728464?ssPageName=STRK:MEWNX:IT&_trksid=p3984.m1439.l2648#ht_500wt_949
Prawda, że skarpetki są słodkie?
No i jeszcze zmieniło mi się znowu w kwestii apetytu. Znaczy się wróciło do pierwszego trymestru czyli apetytu nie ma, jest za to głód. I nie wiem czym go zaspokoić ;( Co prawda na razie nie odrzuca mnie od jedzenia w ogóle, ale jak tak dalej pójdzie... bo w sumie to do tej pory nie miałam żadnych dziwnych bardzo zachcianek, smaki na coś mi się tylko zmieniają. Zanudzeni? No to ku radości ogólnej. KONIEC.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Bez melisy ani rusz...

Nie ma dnia, żebym nie zrobiła komuś awantury. A jak nie ma nikogo pod ręką to zaczynam mieć bardzo smutne i przykre myśli... na każdy temat. Najdziwniejsze jest to, że mam tak jakby świadomość tego, że to ja mam rację, a zaraz potem jest mi niezmiernie przykro, że znowu kogoś zraniłam. Nie daję sobie rady z emocjami. Mam wrażenie, że najlepiej dla wszystkich będzie jak się wyprowadzę i przeczekam... Słucham co mówi K. i jak tylko jest coś nie po mojej myśli to się robię czerwona. Nawet nie wspomnę co sobie myślę wtedy. Dzieciakom też się obrywa. Drażni mnie czyjś dobry humor. Drażni mnie jego brak. I tak w kółko byle pretekst i już foch. Albo pretensje.
K. stara się jak może, ale wątpię, czy da radę. W końcu to nie takie łatwe poskromić złośnicę. I mam też wrażenie, że zarażam go tym swoim humorem do bani... niestety ;( I tak sobie dokładamy do pieca od rana do wieczora raz jedno raz drugie... I tu znowu się złoszczę bo zamiast się skupić na najfajniejszym okresie w życiu, skupiam się na dopierdalaniu bądź co bądź moim ukochanym (patetyczne co?)a potem mam pretensje jak do garbatego, że ma krzywe dzieci. I tak bardzo chciałabym się przytulić i już nie mieć tych wrednych złośliwych myśli. Melisa pomaga, ale tylko na trochę. Rozluźniam się i jestem spokojniejsza, ale po godzinie czy dwóch czajnik zaczyna się znowu gotować. I zamiast wybrać się do lekarza, tłumaczę sobie samej, że przecież to nic takiego, to oni powinni zrozumieć. To ja jestem najważniejsza, a reszta niech się dostosuje...
Jednego dnia na ścianie w fejsbuku pojawiał się taki napis- Zanim zdiagnozujesz u siebie depresje, upewnij się, że nie jesteś otoczony idiotami. Mój obecny stan ducha jest taki, że gotowam uznać wszystkich (oprócz siebie ofkors) za kompletnych idiotów.
I na okrągło chce mi się płakać ;(
A tak po za tym to wszystko jest ok

niedziela, 13 listopada 2011

Brzusio w 23 tygodniu :)


 Prosiłam K. o kilka fotek.
K. do fotografii się nie garnie, ale życzenia spełnia, z tym, że dla niego robienie zdjęć polega na pstrykaniu. Nie ważne jak model wygląda, jak wygląda sceneria i w ogóle czy uzyskane zdjęcie jest jakiejś jakości.  Ja natomiast mam bardzo niską samoocenę i często nadrabiam właśnie przygotowaniem zdjęcia do zdjęcia ;P No i takim właśnie sposobem mam zdjęcia z 23 tygodnia w stanie mnie niezadowalającym, ale za to zadowalającym K.


 
Tutaj udało mi się K. wyretuszować

Poniżej zdjęcia  z mroczną stroną słońca ;)

 

Potrenujemy backhand?

sobota, 12 listopada 2011

Koniec 22-iego tygodnia

  Pieluszki doszły, jeszcze trzeba je tylko wyprać, sprawdzić czas suszenia i można czekać na pierwsze testy ;) Przyznam się szczerze, że trochę się przeraziłam, jak je wyjęłam z paczki, ale po oglądnięciu kilkunastu filmików na YouTubce przeszło mi ;P Jakoś damy radę, a skoro to zdrowe dla dziecka to na pewno jakoś damy radę :D
 Ogólnie czuję się dobrze. Mam jakieś dziwne bóle po lewej stronie kości łonowej, najczęściej w połowie dnia a nasila się wieczorem, właściwie ból wieczorem promieniuje na wszystkie z w/w kości ;( Czyli wieczorem się oszczędzam na maksa ;) Mam nadzieję, że to nic poważnego i tylko taka sobie dolegliwość ciążowa...
 Kończy nam się 22 tydzień i przydałoby się jakieś pamiątkowe foto, zwłaszcza, że Maleństwo się w brzuchu rozepchało ;) A tak w ogóle to czuję się bardzo sexy ;D Tak, tak... brzmi to paradoksalnie i raczej dla postronnych widok jest bardziej rozczulający niż podniecający, ale co mam na to poradzić , że tak się czuję? Gdyby nie te bóle i ruchy Maleństwa to nadal zapominałabym, że jestem :) No może troszkę szybciej się męczę niż zazwyczaj...
 W kwestii apetytu to ostatnio ciągnie mnie do czekoladowych wyrobów... i sobie funduje takie pyszności: Wiem, że niezdrowo, ale cóż zrobić skoro zielenina jakoś nie smakuje ostatnio? I tu muszę pochwalić starszego syna. Odkąd zaczął mi wystawać brzuch chłopak się stara jak może i nie odmawia kursu po kawałek czekoladowej pyszności do sklepu... I w ogóle chłopaki jakoś coraz częściej się interesują przyszłym konkurentem ;P

 PS. Parę dni temu doszukałam się w necie informacji, że Borough Council refunduje częściowo koszty zakupu pieluszek wielorazowych. Jest to tak jakby nagroda za niezaśmiecanie ;P Link z urzędami biorącymi udział w refundacji znajduje się  u góry po lewej stronie ;)

sobota, 5 listopada 2011

Wyprawką po oczach :D

Czas płynie nieubłaganie. Jeszcze dobrze mamy w pamięci to pierwsze zdjęcie, kiedy właściwie o ciąży świadczyły jedynie obrazy na monitorze komputera szpitalnego, a tu już i brzuch się robi duży i Maleństwo szaleje od rana do wieczora rozbawione czkawką ;P Jako, że ciąże znoszę świetnie i linię trzymam niemalże idealną - 94-90-100 jak na 5 miesiąc (nie wiem czemu, ale tyłek zawsze miałam wielki) ;P to jakoś tak mi się nie śpieszyło do zbierania wyprawki. No dobra, wózek kupiłam trochę wcześniej, ale to był impuls :D
I tak sobie żyjemy w błogiej nieświadomości upływającego czasu, aż tu kilka dni temu doszło do mnie, że zostały nam zaledwie 4 miesiące do wielkiego dnia :) Tylko 4 z tego nie wiem jak długo bedę pracowała. A jeszcze święta przed nami i to już za półtorej miesiąca! Czas najwyższy po temu żeby uzbierać co nieco, najwyższy! Biorąc pod uwagę powyższe dokonałam w ciągu ostatnich dni zakup: ślicznego ręcznika kąpielowego z kapturkiem (no naprawdę bardzo niezbędna rzecz ;P jakbym ręczników w domu nie miała ;P) i zestaw pieluch wielorazowych na początek. Pieluchy pewnie będzie trzeba dokupić, bo z tego co się zorientowałam to taki najbardziej wypasiony zestaw to okolo 30 sztuk (na cały okres pieluchowania) a ja właśnie kupiłam 15 :) Znalazłam kogoś ktos sprzedawał w opcji buy it now (używane tylko przez miesiąc więc nie powinny być zużyte mocno, a producenci przekonują, że takie pieluszki starczają na przynajmniej dwoje dzieci ).
 Zaczynając w ogóle myśleć o wyprawce naszła mnie taka refleksja- jak ja to zrobiłam bez wójka Googla? Doprawdy zgłupiałam szukając informacji co do potrzeb takiego malucha. Przepisów sto dwadzieścia i jeden lepszy od drugiego. Znalazłam opcję minimalistyczną i myślę, że będzie ok.
 Część potrzebnych rzeczy (zwłaszcza ubranek) mam o koleżanki. Do tego Wednesday była na tyle kochana, że obiecała przetrzymać dla mnie te większe po swoich chłopcach :)
Od koleżanki mam również wanienkę, fotelik samochodowy i bujaczek. (Z tego bujaczek mnie najbardziej cieszy, bo te dwie pierwsze rzeczy takie trochę mocno podniszczone już są i chyba wolałabym jednak nowe, ale zobaczę jak finansowo będę stała, po za tym wanienka jest duża trochę a ja wolałabym kupić taką nakładkę na wannę, u nas sprawdziła się bardzo przy młodszym ;)
Pozostało mi jeszcze dokupienie:

  •  Chusty do noszenia (tutaj to można zgłupieć totalnie, nadal nie wiem co wybrać a studiuje temat już kilka miesięcy)
  • kosmetyków- czyli coś do mycia i chusteczki mokre. Podobno noworodki powinno się kąpać w wodzie bez dodatków i nie smarować specjalnie chyba , że skórka będzie przesuszona a wtedy polecają mąkę ziemniaczaną. Lubię mąkę ziemniaczaną ;P
  • zestawu pielęgnacyjnego - szczoteczka, termometr i takie cos do gilków ;P
  • pieluch tetrowych ( podobno schodzą jak woda, a skoro zamierzamy pieluchowac naturalnie to tym bardziej potrzebne) około 40 szt
  • wiaderko na brudy
  • butelki ze dwie tak na wszelki wypadek jakby coś z pokarmem było nie tak
  • prześcieradełka do wózka
  • ze dwa zestawy pościeli dla dzieci
  • śpiworki do spania
To tyle chyba. Kocyki dziergam na drutach i szydełku.
W życiu nie przypuszczałam, że to może być takie problematyczne ;P Ciągle coś się przypomina ;D
 Na liście nie ma łóżeczka. Poczekamy z tym zakupem. Po pierwsze łóżeczko u nas nie zdawało egzaminu, no chyba, że jako playground , a do tego będzie lepsze turystyczne. Po drugie takie maleństwo do 3go miesiąca spokojnie może spać w wózku , a ten nasz... aż nadto się do tego nadaje. Potem i tak pewnie wyląduje w łóżku obok cyca :D
 No i nie wiem czy będziemy kupować wózek.  Ten co mamy nadaje się idealnie na spacery, ale po zakupy czy w gości to już nawet nie ma mowy. Jeśli chusta zda egzamin to nie kupimy innego wózka, ale jeśli nie to trzeba będzie kupić coś co wejdzie do bagażnika samochodu. Tutaj też oferta jest tak duża, że nic tylko wyliczankę zrobić.