sobota, 16 lutego 2013

Jest 21 z hakiem

 Pierwszy taki weekend od wielu lat można powiedzieć! Jest 21 z hakiem, cisza, spokoj, nikt nie lata, nie krzyczy, nie pyta... papiery zrobilam połowicznie- chrzanić, jutro beksa wraca do domu więc co ja się będę wysilać. Wróć, do domu wracają dwie marudy ;P Taak! Wygnałam ja wyrodna matka dwoje dzieci z domu. Do taty! Ale to dla własnego zdrowia psychicznego bo już mnie ino tyci tyci dzieliło od totalnego wariactwa. No nie jestem idealna! Nie jestem Matka Polka błogosławiona. I ze spokojnym sumieniem zwalam całą winę na Antoszewskiego! Serio jest wymagający! I to nie jest tylko moje zdanie. Każdy to widzi i słyszy. Należało mi się jak jasna cholera to wolne!
 Jest 21 z hakiem, w butelce połowa wina, w audio jakieś romantyczne kawałki w stylu Coctail Twins itd... na stole kilka innych butelek, już pustych ;) Ale spokojnie, nie wypiłam zawartości ani dzisiaj ani w ogóle ;P  To butelki , które wreszcie mogę spokojnie pomalować... I tak wieczór za krótki, żeby wszystko nadrobić , ale powtórze to KONIECZNIE! I to najlepiej co tydzień. Ostatecznie Antoś i jego starszy brat mają tatę ;) To niech się nim nacieszą w weekend :)
 Jest 21 z hakiem, a tyle jeszcze przede mną wieczoru :D

sobota, 9 lutego 2013

11 miesięcy za nami

Ostatni juz miesiac przed rokiem, uwierzycie? W ciągu tego miesiąca Antoszewski zmienił się diametralnie. Bawi się sam. Klęka na kolanku i podskakuje. Rzuca piłeczkę pieskowi i śmieje się kiedy piesek ją łapie, ale najlepsza zabawa, z dreszczykiem ;P to taka kiedy piesek zabiera piłeczkę z rączki :) Oczywiście codzienny traning chodzenia musi być! Ostatnimi dniami to nawet za jedną rączkę. Zdażyło mu się już bezwiednie zrobić kilka przypadkowych kroczków, ale w momencie, kiedy odkrywa podstęp od razu siada na pupę.
 Antoś generalnie uparty jest i swoje zdanie ma! Wiedzą wszyscy, że umie klaskać, machać łapką na dowidzenia itd, ale za każdym razem kiedy trzeba to on wtedy niet ;) Buzi nadal uparcie nie daje. W ogóle wygląda na takiego co mu pieszczoty nie w głowie ;(  W kolejną miesięcznicę pokazał się czwarty ząbek, czyli komplecik jest.
 Antoś uwielbia żłobek i widać wyraźną różnicę w jego zachowaniu. Jest mniej lękliwy do obcych, chociaż ciągle miewa momenty to z reguły reaguje śmiechem na wszelkie formy zaczepki. Jeden minus to oczywiście choróbska. Co tydzień przynosi do  domu coś innego ;( Na szczęście są to tylko niegroźne wirusy i jakoś dajemy radę. Najczęściej wygląda to tak, że on przynosi i sprzedaje komuś ;)

piątek, 11 stycznia 2013

I kolejny miesiac minal ;)

 Pod znakiem placzow i rozterek... Antoszewski ma swoja koncepcje na dobra zabawe ostatnio, a czasami to nawet samego siebie przerasta w tejze koncepcji i dramatycznie rzuca sie na podloge w rozpaczy niezrozumienia ;(  Chce chodzic. Na nic chodziki i inne duperele, maja byc paluszki wskazujace mamusi. No ostatecznie kogokolwiek, ale najlepsze sa mamusi, i w dodatku wie ktora to prawa , ktora lewa reka, wypone mu jak dorosnie ;p
 Generalnie zas jest od kilku dni masakra. Jesc nie chce za wiele, marudzi non stop. Zlobek? Sama sobie mamusiu chodz, ja nie bede i kreci glowa na nie. Zastanawiajace jest jak szybko lapie takie wlasnie rzeczy jak przeczaca odpwiedz na sytuacje nielubiana, gdzie jednoczesnie gra kompletnie niekumatego jesli chodzi o edukacje - wtedy ma tylko 10 miesiecy. Mama jest wykonczona ;(

PS. Kilka godzin minelo i wszystko sie wyjasnilo ;) Panie ze zlobka postanowily wyjsc na przeciw i zaproponowaly dodatkowa sesyjke po poludniu. Antoszewski zawieziony zostal, oddany z rozdzierajacym placzem do pani... mama czeka w samochodzie... czeka....czeka...i na dzwiek dzwonka wylatuje z samochodu z odsiecza... falszywy alarm. Dzwonia co prawda ze zlobka , ale po to zeby mame wyslac do domu, niech czeka na telefon... mama czeka... czeka... i czeka... Po dwoch godzinach pojechalam zobaczyc czy jeszcze zlobek stoi ;P Stal, w zlobku Antoszewski na podlodze u jednej z pan na kolanach w raczce trzymajac posta rozglada sie z zaciekawieniem dookola, coz za widok! Mowie wam kamien z serca ;) Od poniedzialku biora ;) A przez chwilke myslalam ze to koniec z praca i ze wszystkim...
 Okazalo sie, ze to przez zabkowanie takie rozpacze bo wszystko na raz! Wczoraj jeszcze nic nie bylo widac w szczece a dzis jest :) Prawa gorna jedyneczka czyli zabkow Antos ma tsy :)

wtorek, 1 stycznia 2013

Happy New Year 2013

 Pamietam, ze 8 lat temu Nowy Rok tez byl taki sloneczny, a zima 2004/2005 ogolnie lagodna. Pod koniec stycznia kwitly przebisniegi ;D Pamietam bo 26 grudnia 2004 r kiedy wyladowalam na lotnisku w Luton, ubrana w gruby zimowy plaszcz i buty z korzuchem, ku mojemu zaskoczeniu zobaczylam kobiete w sandalach! Teraz juz na to inaczej patrze, a i zimy ostatnio mrozniejsze, ale wtedy to byl dla mnie totalny szok.
 Dziesiaj mamy Nowy Rok :) Jest piekna pogoda i niech taka piekan pogoda zagosci w waszych sercach na caly rok :) Tego Wam zycze :)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Merry Xmas

Świątecznych nastrojów każdemu  osobna . Spędzajcie te święta w spokoju i jak tam każdy lubi ;) Giecia dasz radę :D (ja chyba też ;P)

poniedziałek, 17 grudnia 2012

szybko szybko coraz szybciej

No, ale się dzieje ;) Antosiowi się spodobało raczkowanie :) W ostatnim tygodniu wlaściwie tak się rozpędził  ze wszystkim , że aż widać gołym okiem różnicę ;) Dzisiaj odkrył, że na czterech można szybciej ;P No i zauważył światełko od komputera ;P Generalnie odkrywca się z niego zrobił, że nie jeden sławny się chowa ;P Oczywiście domek w ogóle nieprzygotowany na tą okoliczność czyli zasuwam za małym i usuwam wszystkie niedociągnięcia na bierząco :) Zabawki? Pfff po co komu zabawki jak tyle ciekawych rzeczy jest w około do polizania ;P  A jak się wpełznie pod stół to kto poratuje? Mama oczywiście ;) Antoś wie co to kotek ;) I zaczął dzisiaj bawić się w daj- oddaj. Nadal niepokazuje "papa". Za to wstydzi się przesłodko ...

wtorek, 11 grudnia 2012

9 miesięcy na liczniku- zaczynamy raczkować

 Krótko będzie. Z braku czasu oczywiście.
Przez ostatni miesiąc w życiu Antoszewskiego zaszło kilka znaczących zmian, a ostatnia ta najważniejsza, na 20 minut przed dzisiejszym spaniem ;) Antos zrobił swoje pierwsze kilka kroczko-raczków ;) Tak, tak... dzidzia wreszcie ruszyła. Ja oczywiście nie przygotowałam na ten czas domu w ogóle i znowu będzie wszystko na ostatnią chwilę. Tak się dziwnie troszkę złożyło z tym jego raczkowaniem z pierwszą wizytą w żłobku, w którym młodsza dziewczynka na czterech przypełzła do Antka ... czyżby się chłopak zawstydził? Jakby nie było rezultat jest istotny :)
 Ząbki w buzi dwa. Pierwsze próby klaskania łapkami, jeszcze nieporadne, ale zawsze. Taki trochę leniuszek z tego mojego Antosia. Zobaczymy jak to będzie, jak zacznie żłobek.
 Parę słów o tym właśnie. W związku z tym, że tata Antka nie będzie mógł od nowego roku zajmować się małym w czasie moich godzin roboczych, musiała znienacka zacząć szukać opieki. I się załamałam z deczka. Opiekunki wszelkie jakieś takie mało wiarygodne się wydawały. No 5 dzieci w różnym wieku i taka kobieta bierze maluszka, odwozi ze szkły dziecie, do szkoły... ogłoszenie mówi o tym , że ciągle się szkoli, bierze dzieci od rana do wieczora, chodzi na spacery, do centrów z dziećmi , gotuje sama i cholera wie co jeszcze... uwierzycie??? Ja mam malutkie dziecko, pracę na pół etatu i się nie uczę , ale czasu na ugotowanie czy posprzątanie nie mam jeśli siądę do zabawy z dzidzią... wyłączając fecebook zyskuje jedynie trochę czasu na hobby, ale żeby aż tak?  Albo takie: Polka się ogłasza: "zaopiekuję się twoim skarbem u siebie w domu. Mam 3 swoich dzieci w wieku 1-2-3 latka i z chęcią zaopiekuję się twoim skarbem. Przyjdź i zobacz jak szczęśliwy będzie...twój skarb" ;) No  tak, jak ktoś ma dziecko zamiast skarbu to lepiej niech się tam nie pojawia ;P
 Dobra czepiam się, ale co mam zrobić? Nie ufam i boję się. Wybrałam żłobek. Trzeba go było jeszcze znaleźć i to taki , który przyjmie dzidzie w godzinach szkolnych. Pierwszy jaki mnie zaprosił - załamka. Już chciałam zrezygnować z pracy ;p No ale trzeba było zakasać rękawy i szukać dalej. Wczoraj w momencie takiego załamania właśnie, wygooglowałam sobie nursery w mieście i zadzwoniłam do kolejnego w pobliżu. Zaprosili od razu- znowu pomyślałam, że masakra będzie. No bo jak mają miejsca? Okazało się , że atmosfera tam panująca dodała mi skrzydeł ;) Dzieci uśmiechnięte, szczęśliwe  Widać , że panie o nie dbają. Dzisiaj byliśmy tam na wieczorku zapoznawczym ;P Antosiowi się podobało, chociaż spanikował jak wstałam z podłogi. Będziemy tak chodzić tam codziennie, żeby się oswoić troszkę. Niestety żłobek zamykają w przyszłą środę na okres świąteczny i nie wiem czy przez te kilka dni przerwy Antoś nie zapomni miejsca... No i jeszcze zgłosił się jeszcze jeden żłobek. W czwartek idę zobaczyć. Bo w sumie to dobrze byłoby znaleźć taki, który nie jest zamknięty na holidaye. No chyba, że wtedy childminderke na okresy świąteczne?
 Masakra z opieką dla mam pracujących. Bo co zrobić z dzieckiem w czasie tych wszystkich wolnych?

środa, 21 listopada 2012

Upiór w operze

                                                                                                                  Całkiem przypadkiem zobaczyłam w TV reklamę Upiora w operze. Jak tylko zobaczylam od razu wiedziałam, że po prostu muszę to zobaczyć. Przedstawienie w mieście oddalonym od mojego zaledwie 20min drogi. A na dodatek bilet zasponosorował mi starszy synek  w prezencie gwiazdkowym. Wybrałam się razem ze znajomą z pracy.
 Przedstawienie na sklalę światową  jak mniemam i chociaż nie jestem znawcą to potrafię dostrzec kunszt aktorski. Piosenki odśpiewane z polotem, scenografia również ciekawa, chociaż teatr wcale nie za duży. Nie bedę opisywała ani w czyjej reżyserii ani jacy aktorzy bo nie znam i nic o nich nie wiem. Kto ciekawy wszystkiego dowie się z tego linku. Byłam zachwycona od pierwszych taktów , dreszcze mnie przeszły od stóp do głów i nie mogłam uwierzyć , że tam jestem. Tak się wciągnęłam, że w pewnym momencie przeniosłam się duszą na scenę. Nie było wokoło mnie nic tylko scena i aktorzy na niej. Były momenty wzruszenia, teatr wypełniony po brzegi i w ciszy słychać jedynie pociągania nosem...  Wróciłam wypoczęta i rozpromieniona jak po dobrym seksie, ale też prawie, że doznałam tam ekstazy. Ekstazy umysłu, Super sprawa :)
 Poniżej kilka fotek z przedstawienia na którym byłam. Pobrane z FaceBooka :)




 Jak widać na powyższych zdjęciach, pełen przepych i kaskaderka z pirotechniką ;P Wybuchy też były... Podobno w Londynie spadł  podczas tych wybuchów na publiczność żyrandol, który jest częścią scenografii , jest ZAJEBIŚCIE wielki i wisi nad widzami;)

 Co mnie jak zwykle na początku zdegustowało to publiczność właśnie. Ja rozumiem, że mamy XXI wiek , ale z plastikowym kubkiem z piwem na sztukę??? Już pal licho te jeansy , swetry i koszule w kratę (sama zakładam glany do sukienki ;P) ale chipsy i piwo??? Serio?

 Jak macie okazję się wybrać to polecam gorąco, naprawdę niesamowite przeżycie ;)

sobota, 10 listopada 2012

8 miesiąc zaczęty z ząbkiem ;)

Dzisiaj mamy co prawda ostanti dzień 7 miesiąca, ale przecież moża uznać , że Antoszewski ma już 8 miesięcy nie? I czy w ogóle te rocznice/miesięcznice są takie ważne? Dlaczego mamy tak się strasznie rozczulają nad wiekiem swoich pociech? A może to tylko ja się tak zmieniłam?
 Czasami wydaje mi się, że kiedyś byłam inna, a czasami mam wrażenie, że czas się cofnął o 18 lat. Antek bardzo przypomina swojego starszego brata. Tak bardzo, że aż mnie to przeraża czy dam sobie radę ;P I ciekawe też czy Mrówka będzie inny jak dorośnie, bo przecież przez te 18 lat nabrałam jakiegoś doświadczenia w wychowaniu dzieci? Ekspertem może nie jestem i na pewno daleko mi do pełnych miłości i ciepła tzw. Matek Polek no ale jednak bardziej się staram niż kiedyś. Więcej rozumiem i przede wszystkim wiem, że czas płynie szybko i chociaż teraz jest niewyobrażalnie ciężko to za kilka lat będę te moje udręki czytała z rozżewnieniem ;) Ale miało być rocznicowo!

 Mamy pierwszy ząbek!!!!

  Ostatnie dni były na tyle ciężkie, że już myślałam, że sobie oszaleje i pojadę na wczasy na oddział psychitryczny. Serio! Zwątpiłam w swoją cierpliwość. Wszystko zaś dlatego, że już kilka miesięcy temu Antek wykazywał objawy ząbkowania i nic z tego nie było więc tym razem myślałam o wszelkich możliwościach oprócz ząbkowania właśnie! No i  w końcu jest :) Jak przedwczoraj zobaczyłam małą dziureczkę w dziąśle tak od razu cierpliwość mi powrócia :) No i dziś pokazała się biel, taka maleńka ale jest :) I apetyt wrócił dziecku , że hoho! Aż się miło na sercu robi.
 Więcej osiągnięć na ten miesiąc chyba nie ma ;) Mrówka próbuje wstawać na nóżki, ale jeszcze jest za słaby. Rączki też ma słabe i na brzuchu nielubi nadal, chociaż to mu nie przeszkadza próbować. Jak mały atleta wysila się za każdym razem gdy siedzi na pupie i stara przejść do pozycji raczkowania. Wydaje mi się , że trochę mu ciężko bo nie mam dywanu na podłodze i mały się ślizga za bardzo. Trzeba coś pomyśleć bo i w tyłek zimno tak na gołej podłodze siedzieć ;)

poniedziałek, 5 listopada 2012

Nie mam pomyslu na tytul

  Jezeli chodzi o spanie to musze powiedziec , ze udalo mi sie bezbolesnie przejsc z czasu letniego na zimowy ;) W sobotni poranek zmienilam godzine na wszystkich zegarkach w domu i pod zegarki staralam sie dzialac i Antos razem ze mna ;) Okazalo sie to strzalem w 10 ;) Tak wiec jak to mowia, strach ma wielkie oczy!
  Ostatnio zas jestem okropnie rozbita i wszystko robie na sile! Ciezko jest utrzymac pozytywne spojrzenie na swiat , kiedy po 20 latach zmienia sie status z malzenskiego na single ... W glowie mialam raczej zawsze do grobowej deski. Stawialam na to , ze zestarzejemy sie razem i ludzie beda sie pytali jak my to robimy ;P Coz , zycie okazalo sie brutalne i sen o szczesliwej starosci we dwoje przerodzil sie w koszmar codziennosci w pojedynke. Kazdy medal ma dwie strony wiec i ten moj tez oczywiscie ma ta dobra ;) Mam nadzieje, ze te wszyskie doly i zle samopoczucia wreszcie odejda w zapomnienie i zaczne w koncu zyc z usmiechem na ustach ( i korzystac z dobrodziejstw singlostwa). Najwiecej zas chyba doluje mnie swiadomosc, ze przeciez ja nawet nie wiem jak to jest byc samemu. Jak sie zachowac, jak zawierac znajomosci...  Przydalyby mi sie wakacje, takie prawdziwe wakacje z dala od wszystkiego, tylko czy wtedy nie okazaloby sie, ze niewiem kim jestem?

niedziela, 21 października 2012

Litości panie, litości

Ja wiem, że bywa gorzej, ale Nasze złe jest odczuwalnie bardziej intensywnie od cudzego gorzej. Kilka dni temu dotarła do mnie przerażająca myśl. Związana z Antosiowym rytmem snu.  Bo jednak Mrówka jakiś tam styl ma, powiedzmy styl na zająca, albo na mysz pod miotłą .. Ostatnio dziecię budziło się o 5 rano, czasami nawet o 4 i  uśmiechem na ustach oznajmiało gugając , że zabawę czas zacząć. Nie poddając się jego namowom na iście szampańską zabawę robiłam co w mojej mocy byle go w łóżeczku do 6 rano utrzymać. No ale mamy październik nie? A co jest w październiku??? Halloween  To też, ale mnie bardziej przeraża ZMIANA CZASU NA ZIMOWY. Cofamy zegarki o godzinę. Czujecie? Z 6 zrobi się 5, z 4- trzecia... brrrrr Jak ja wytłumaczę dzidzi, że trzeba pospać jeszcze dłużej niż do tej pory??? Teraz sobie przypominam dlaczego mam w pamięci pobudki o 4 nad ranem najstarszego syna ;P Są z podobnej grupy miesięcznej:D
 No więc jak się tak przeraziłam to postanowiłam ,że może uda mi się przygotować trochę i przesuniemy Mrówce plan dnia! O naiwności!
 Do tej pory wyglądało to tak: pobudka 4-5 ... wyjęcie z łóżeczka koło 6 rano, mleczko, trochę zabawy i drzemka (ostatnio nawet do 2 godzin) , około 11-12 znowu kaszka, zabawa i drzemka czasowo minimum godzinka. Potem zabawa, owocek , spacerek, obiadzik i drzemka tak gdzieś koło 3... potem po ostatniej drzemce Antoś wytrzymuje do 7 i odjeżdża na co mu pozwalam.. za sugestią koleżanki postanowiłam , że napcham dzidzię kaszką na gęsto około 7 wieczorem i przetrzymam do 8 i dopiero wtedy położę spać. Minęła druga noc i to jak na razie nie wygląda dobrze! Mały płacze zanim zaśnie, jest rozdrażniony, budzi się o 3 z płaczem, wczoraj udało mi się go ululać bez wyjmowania z łóżeczka, ale dzisiaj to masakra  Płakał ponad godzinę! Uspokoił się dopiero jak go wzięłam na wycieczkę po ciemnościach domowych ;P Posiedziałam z nim w ciemnym salonie parę minutek i wróciliśmy do sypialni. Zasnął! Uff! Myśli ktoś, że pospał do 7 rano? Nic z tego ;) 6 i już szczęśliwy. No i tym sposobem po prostu boję się powtórzyć dwa ostatnie dni, żeby sobie nie pogorszyć, bo jak mi się młody przyzwyczai do siedzenia wieczornego a budzić się i tak będzie rano to ja już chyba wolę tą wersję z wczesnym spaniem... No więc dzisiaj postanowiłam poczytać co tam można w sieci znaleźć na ten temat i oto co znalazłam. Tekst jest po angielsku ale nie za trudny za to myślę, że bardzo ciekawy i pomocny. Żeby nie zwariować.
 Napisane przez  ~Bella w 2007r
I am never on Kellymom at 4:30 in the morning but since nursing my DD back down I have found myself awake thinking about Apple and all the other desperate moms of wakeful babies who may well be awake now too. So to get back to sleep, I’ve decided to write a rambling sleep diatribe. I am the mother of a baby whose sleep was abysmal pretty much the whole first year – naps, nights, you name it. I rocked, paced, bounced, nursed, reordered the day, reordered my life, so the frustration, the anger, the struggle, the exhaustion, the desperation has been my own. I will also say that I don’t know anything about regular babies and sleep. I only know from the inside about wakeful, nonsleeping babies. This is the voice from the future for you as my DD is now 18 months – my perspective is different now than from where I stood a year ago.

You are horrified that the sleep is as bad as it is. You are terrified that it could get worse, or not get better. You know that there are bumps ahead in the road, even if you had a good sleeper – there are teeth, mobility developments, night terrors, language, illnesses, and more looming in both your paths. You imagine that to feel like you do now and to have a baby who sleeps, or not, as it does now, is how you will feel in 2, 3, 6, 9 months more. It overwhelms you. You don’t know many or any other moms who have sleep issues such as you and your little one have. You have few places to go with the enormity of your feelings and get validity that it A) sucks and B) hasn’t been caused by either your omission or commission. God help you if you are a working mom or a single parent with one of these children.

I want to address the concept of teaching a baby to sleep. I know you read all these books and articles in the baby magazines that assert you can and should teach a baby to sleep. Step back from that for a minute. What does that actually mean – to teach? Yes, I know, leave them alone, put them down sleepy, blah blah blah, I’ve read all that advice. Teach. I’m asking you to think critically about what that means. How do you teach anything? Is sleep a skill? Before you say yes, think about it. Is it? Is hunger? Is something so hardwired into the human biology a skill? I don’t really see how the answer could possibly be yes. How do you teach a biological drive to develop? How did you teach your child to know it was hungry? Did you know your newborn was born without binocular vision? Did you know you were? Who taught you to coordinate your eyes to see an image together as one instead of as two, like a horse? Did you teach your child how to do that? Would you know how to stop looking at the world that way now and go back to monocular vision? It is no different with sleep.

Sleep through the night. Through the night. Through. The night. That’s your goal, yes? You have a second goal too, right (maybe it’s the more important one for you even)? Take a nap. A real baby nap. An hour. Two. Three. Add on these two goals: Go to sleep. Stay asleep. How are you going to get there? Is it all at once? Is it gradual? What is enough to make you happier, better rested? Don’t say the whole night. It isn’t true. It isn’t. You need a little better to keep the hope that eventually it will get totally better. So what is a little? A 40 minute nap, 3 hours of sleep at night? Step down the goal, break it into its finest parts. You want to win the Triple Crown when your horse isn’t even running in the Kentucky Derby. Be realistic, don’t be desperate in this stage, because the desperation will mislead you. Your sleep deprived brain will keep you from thinking rationally and honestly. Get someone, your husband, a friend, your mom, to help you identify the tiniest, reachable goal to give you back some hope that it will get better. Then have them help you get a sense of humor. You need the sense of humor. 

I cannot guarantee that you will have an angelic sleeper in 3 months, or even in 6, but I can guarantee you with the certainty that someone living in the middle of the desert can probably cross ‘lose house to flooding’ off the worry list, that your child will be sleeping better within the coming year. And it will probably happen gradually. You might not even notice initially that it is getting better. But it will. If nothing else, all babies will outgrow the need for 4 naps a day within the first year. I hated naptime. At 11 months my daughter was down to 1 nap a day (yes, I did help her make the transition – she was ready, I just helped with the timing). These wacky parents would say to me, “oh it’s so sad when they give up the second nap,” and I would think h*ll no, I’m in heaven, thank God I only have to deal with one nap a day. It was a relief only you moms of wakeful babies can know. And the nap stretched into an hour long nap. And then 2 hours. And then back down to 1, and then back to 2. 

And here’s the most critical thing: All the bad feelings you have, all the intensity, all the rage, the hatred, the fatigue, will diminish, maybe disappear. Your child might still get up once or twice a night at 18 months, but you will not feel about it the way you do now. You won’t. I hadn’t thought about this last year, I didn’t know there would be the analogy, but I was thinking about it last night so I’ll share a story with you:

A few years ago now, when I was in my 20’s, my first husband died. We had been married less than 3 years. I can remember viscerally how I felt the night he died, lying in bed in too much pain to sleep and too much pain to stay awake. It was physical. The earliest hit of such grief and loss is visceral. It sears. Drawing breath burns your lungs and you feel like not just your soul but your body has been ripped open with a jagged knife. I lay there asking myself over and over and over how could I live the next 60 years like this? How could I survive living with this grief, this pain for so long? How could it be? I didn’t know then, I couldn’t, but grief changes over time. It becomes less physical. It becomes less painful all around. Do I still grieve? Yes. Will I for the rest of my life? Yes, but not like I did in the early days. It is an entirely different experience now.

And so it is with the sleeplessness. Except, you aren’t only waiting for the feelings you have now about the sleep to be mollified. Eventually your child will actually sleep better. Or your son/daughter will leave for college.

It’s hard to relax about the sleep. Really, you can’t. But don’t mistake that for a need to ‘fix’ the baby. Put your singularity of purpose to good use. Read the Science of Parenting, learn about your baby’s still maturing nervous system, understand what happens to your baby nuerochemically when faced with bouts of crying. Then devise a plan to help you COPE, otherwise you’re bound for frustration: You’ll just be the grandmother who gets cold so she asks her granddaughter to put on a sweater. And find your sense of humor.

Now I can go back to bed!

środa, 10 października 2012

7 miesiąc

 Antoś kończy jutro swoje pierwsze siedem miesięcy ;)  Sukces- siedzi sam! Oczywiście asekuracja nadal mile widziana, jednak utrzymuje sie w pozycji siedzącej przez dłuższy czas :)
Ledwie zdążyłam się pochwalić jego zdolnościami konsumowania stałych pokarmów i już na drugi dzień pojechałam w papki ;P Wyraźnie widać było, że dzidzia się wkurza bo głodna. Poeksperymentowałam i wyszło, że papki jednak najlepsza opcją są. Oczywiście oprócz papek,  Antoś dostaje małe przekąski w łapkę i wtedy z apetytem się nimi opycha, lub po prostu trenuje swoje manualne zdolności ;) Myślę, że tak jest ok. Mleczka  wypija od 600 do 800ml na dobę czyli 3-4 butelki :) Nadal jest wymagającym maluchem i nie da sobie w kaszkę dmuchać! Śpi w nocy średnio dobrze, około 4 nad ranem zaczyna serenady na temat daj mi smoczka. Miałam jedną nockę kiedy co pół godziny budził się z wrzaskiem/ zwalam na zębiska?/ ale na szczęście teraz już jest lepiej. W ciągu dnia ma 3 drzemki, w różnej długości , ale najkrótsze to około godziny i bezwarunkowo pada na ryjek około 7 wieczorem! Bez smoczka nie ma co wychodzić na wycieczki, jak poczuje blusa to masakra! Nie uspokoisz!
Nadal kabelki na pierwszym miejscu! Potem wszelkie pudełka i woreczki ;P na szarym końcu piękne kolorowe zabawki. Serio! Mam nieodparte wrażenie, że kupuję je dla samej siebie!
 Zastanawiam się nad kolejną zmianą wózka. Obecny jest fajny, ale za duży! Mimo, że zwrotny to jednak w autobusie zajmuje okropnie dużo miejsca. No i mimo, że zwrotny to przednie koła się blokują czasami przy zakręcaniu i jest ciężki. Wypatrzyłam na ebay taki wózek i zastanawiam się nad zakupem. Przydałaby się pomoc w podjęciu decyzji ;


PS. Antoś kręci głową jak słyszy NIE ;)

niedziela, 23 września 2012

Ufff... a to ci niespodzianka :D

 Kiedyś miałam przepis na ciasto, które wychodziło. Było to ciasto proste, tylko, że nie pamiętałam  przepisu , a znaleźć nijak nie mogłam. Podchodziłam już wielokrotnie do tematu. Ba! nawet ciasta z pudełek mi nie wychodziły...więc myślałam ,że jakaś klątwa na mnie ciąży. Cokolwiek to było minęło! Upiekłam łatwe ciasto owocowe i WYSZŁO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I od dzisiaj MałaCukierenka będzie moją najlepszą stroną z wypiekami. Aż się nie mogę doczekać na wypróbowanie kolejnych przepisów. Kurcze jaka satyswakcja, jak tak coś się samemu upiecze!
Moje ciasto zrobiłam z jeżynami i zwiększyłam o połowę ilość składników bo mam trochę większą niż w przepisie podane foremkę. Oto efekt:
Tak wygląda wyjęte z pieca i posypane  cukrem pudrem :)
tak po zdjęciu bocznych ścianek...yummy!

A tak w przekroju... Już widzę, że następne będzie z gruszkami :) Ach! Dziekuję Mała Cukierenko!

wtorek, 18 września 2012

Nowoczesność mocium panie, nowoczesność!

 Skoro sytuacja* zmusiła nas do radzenia sobie bez samochodu Mrówka będzie robił zakupy razem z mamą tylko , że tym razem będą to bardzo nowoczesne zakupy. W końcu żyjemy w XXI wieku...
 Bez samochodu jest ciężko. Cholernie ciężko, ale radę sobie trzeba dawać. Na szczęście dla naszego niewielkiego budżetu mieszkamy niedaleko supermarketu, więc jak nam czegoś zabraknie strachu nie ma ;) Również na szczęście dla budżetu nauczyłam się robić zakupy tygodniowe. Czyli dużo i na raz, co daje możliwość z korzystania z wielu promocji typu Buy 2 4 1 itd ;) Jednak takie wielkie zakupy ciężko bez samochodu do domu  dostarczyć ;) Poszłam więc po rozum do głowy i postanowiłam się zorganizować zakupowo. Czyli robimy nadal duże zakupy na tydzień , a to  daje nam darmową dostawę ;) Tylko był jeden problem. Ciężko znaleźć te wszystkie promocje, oraz ciężko online rozpoznać czy to jest akurat to co chcę się kupić , a nie jakiś nieschodzący produkt;P Taki marketingowy myk jak sądzę. Więc ściągnęłam sobie na smartfona aplikację. Aplikacja działa perfekcyjnie, i co najważniejsze daje możliwość robienia zakupów za pomocą barcodów.  Teraz będziemy chodzić do supermarketu z telefonem i skanować barcody ;P  Aż się nie mogę doczekać i chyba dziś się wybiorę sprawdzić jak to działa, bo na ten przykład pieczarek nie mogę znaleźć online (tych, które zwykle kupuję) w odpowiedniej cenie ;)

* sytuacja jest dość poważna, dotycząca życia rodzinnego i skutkująca brakiem samochodu (mam nadzieję, że tymczasowym bo jak miałam samochód tak nie doceniałam możliwości , a teraz się czuję uwięziona!) Jak kogoś to ciekawi i chce koniecznie wiedzieć to proszę się pytać mailem...

wtorek, 11 września 2012

Pół roczku!


 Tak, tak... czas szybko leci. Zwłaszcza kiedy się podgląda cudze dzidzie, ale mi też szybko zleciało. Jeszcze  dobrze pamiętam ten rozdzierający płacz z byle powodu. Mówiono mi ( zapewne, żeby pocieszyć) , że skoro mały taka beksa to możliwe, że jak podrośnie będzie grzeczniejszy. Nie bardzo w to wierzyłam, jednak okazuje się to prawdą. Antoni ma co prawda swoje "momenty", ale ogólnie jest kochany. Zasypia sam w łóżeczku i przesypia całą noc tak gdzieś od tygodnia :D Ciągle jeszcze jest na diecie mlecznej, ale powoli wprowadzam mu warzywka i owocki do diety. Niewiele z tego trafia do trzewi , ale zajęcie ma na dobre pół godziny. Za to mama kupę prania :) I tu odkrycie- plamy z marchewki to pikuś w porównaniu z bananem ;P Nie wiem czy już o tym pisałam ,ale postanowiłam, że nie będziemy karmić małego papkami. Jakoś do mnie nie przemawiają, a Antoś jest wręcz świetny w przeżuwaniu i pluciu , wszystko więc wskazuje na to, że papki ominiemy. Jak do tej pory Antos posmakował: ziemniaka, marchewkę, jabłuszko , banana i brzoskwinię.  Na przyszły tydzień mam w menu: słodkiego ziemniaka (na parze i pieczonego), brokuły i awokado. Potem będę mieszać. Z jajkiem poczekam trochę, bo średni syn miał alergie i trochę mam obawy. Jak mu podam kurczaka i nic się nie zadzieje to może zacznę od żółtka, no ale to plany na przyszłość.  Z okazji półrocznicy rozpieściłam synka samochodem. Szkoda tylko, że do podłogi brakuje mu kilku milimetrów ;P
Wszystkiego
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥najnajnaj♥♥♥♥♥♥♥♥♥
♥♥♥♥♥syneczku♥♥♥♥♥♥
maleńki
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
           PS. Taki oto wierszyk czekał na nas z rana na FB. Od jednej z internetowych cioteczek :)
Antek mamy oczko w głowie
Kiedys wszystkim nam opowie
Jak rozrabial , dokazywał
Za co czasem i obrywał
Sześć miesięcy kończy dzisiaj
Więc nastawia sprytnie pysia
Bo pieszczoty bardzo ceni
Bo to chłop jest aż do rdzeni

Więc ja ciotka ta ze Stoku
Ślę Antkowi jak w amoku
Zdrowia, i radości życia
Bo ma tak ślicznego pysia

A mamusi Antosiowej wreszcie
Też posyłam słowek kilka
Wszak poł roku temu dziewcze
Urodziła tego Ćwirka

Niech się trzyma dzielnie laska
Nie przejmuje się zbyt dużo
Przeslicznego ma bobaska
A mamusia być Jej służy.

:-*:-*:-*:-*:-*

Najlepszego dla Ciebie i mrówki 

wtorek, 4 września 2012

Dzidzia SamaSłodycz

Przemiany, przemiany...
Jak z gąsienicy w motyla, z brzydkiego łabędzia w króla jezior tak Antoszewski przemienił się w super dzidzię. Lub Dzidzie SamaSłodycz jak wolicie. Nie do wiary, że jeszcze 2-3 tygodnie temu syreny rozpaczy były na porządku dziennym. A ostatni tydzień?
 Na spacerek- no problem
 Do sklepu- no problem
 W łóżeczku- no problem nawet do pół godziny, a spanie to i po półtorej kilka razy w ciągu dnia... ach!
Normalnie nie wiem co z wolnym czasem robić ;)
Ach! I dzisiaj mamy pierwszą noc przespaną bez mleczka. Oczywiście pobudka o 2 była, ale krótkie ciiii załatwiło sprawę na do rana:.

piątek, 31 sierpnia 2012

Much more funny time :)

 Od ostatniego postu nie upłynęło zbyt dużo czasu, ale za to zmieniło się to i owo w życiu naszego szkraba.
A właściwie to zmieniło się znacząco od tygodnia kiedy to Antoś wybrał się razem z mamą na pierwsze w swoim życiu blogowe spotkanie ;) Spotkanie nie było całkiem blogowe, bo była to  impreza urodzinowo- parapetówkowa co nie zmienia faktu, że uczestnikami byli tylko i wyłącznie rodziny blogerów. Tak czy siak Antoś wyjścia nie miał i ... przestał płakać! Ufff! CO ZA ULGA!
 A jak Mrówka przestał płakać to od razu zauważył , że jego rączki mogą współpracować. Więc się nimi bawi. Bawi się również kabelkami. Wszelkiego rodzaju kabelki są na topie teraz. Co tam kolorowe i szeleszczące książeczki, co tam pluszowe, chwytająca za serce misie, co tam grzechotki i inne gadżety niemowlęcego świata! Kabelki , kabelki i jeszcze raz kabelki- od ładowarek, od suszarek, od odkurzacza- to jest dopiero TO! I dobrze jak są podłączone do prądu! Wspominałam , że tata Antosia to elektryk? Nie ? No to już wiecie! :)
 Mrówka wie też, że jego głos może być i głośny i cichy (zgadnijcie , którą wersję woli?) chichra się jak widzi przechodzącą po salonie Jazz (nasza suczka) i rozpoznaje domowników.
 No i mamy małe sukcesy w dziedzinie snu. Od tygodnia usypiam Antka w jego łóżeczku i się udaje:) Drzemki co prawda nadal trwają po pół godziny, ale może i to się poprawi, któż to wie :D No więc usypianie wygląda tak: kładę dzidzię do łóżeczka , mówiąc mu oczywiście , że czas na AaaA, obkładam go specjalnymi pluszakami/pocieszaczami, nachylam się nad nim i głaszczę po głowie śpiewając kołysankę naszą  ulubioną.
Pierwsze usypianie trwało pół godziny, potem już coraz krócej i krócej, aż właśnie dzisiaj, zasnął prawie od razu po położeniu. Nawet się nie musiałam nachylać. Oczywiście walki toczył przez ten czas, były płacze i lamenty. Dałam  jednak radę i się nie ugięłam. Efekty widać i spokojne sumienie. Piję tu do metody tzw. płaczu kontrolowanego. Technika polega na pozostawieniu dzidzi samej w łóżeczku  i pozwoleniu na płacz przez kilka minut. Po kilku minutach wchodzi się do pokoju, uspokaja dzidzie nie podnosząc z łóżeczka (absolutny zakaz) i wychodzi na kolejne 5 minut i tak aż do skutku. Na drugi dzień okres płaczu możemy zwiększyć do np 10 minut i tak dalej. Można sobie pozwolić na pół godzinne przerwy w pocieszaniu! Przyznam się szczerze i bez bicia, że nigdy nie zrozumiem rodziców , którzy potrafią słuchać jak ich dziecko płacze przed snem i nie pocieszać go. Podobno to jest najskuteczniejsza metoda nauki samodzielnego zasypiania, ale jakie to ma efekty na psychikę? Czego w ten sposób uczy się maluszek? Owszem dzieci z reguły po dwóch tygodniach załapują  i zasypiają bez płaczu, dobrze dla rodziców, jednak badania wykazują ostatnio, że hormon stresu u takich dzieci jest w czasie zasypiania już bez płaczu na tym samym poziomie co z płaczem. I gdzie tu dobro dziecka? Antoś płacze przed snem z nerwów, bo jest śpiący, a jednocześnie chciałby jeszcze poznawać świat i ja to rozumiem. Dlatego jestem dla niego przy łóżeczku i pocieszam. Nawet sobie nie wyobrażam co musiałby sobie myśleć gdybym tak znikła z pola widzenia. Przecież on nie wie, że jak wychodzę z pokoju to nadal go słyszę. Nie wie, że czuwam.  Spacery też zaczynają być przyjemnością. Kupiłam nowy wózek, troszkę w sumie przez przypadek, bo stary wcale zły nie był, ba nawet bardzo dobry jeśli chodzi o spacery terenowe, no ale zabidowałam i wygrałam ;P No i w tej spacerówce, którą można tylko do przodu jechać Antoszewski siedzi i podziwia ;) Jeszcze ma momenty, kiedy musi wyjść, ale częściej daje się utrzymać w wózku.  Koniecznie muszę rozszerzyć pamięć w telefonie, bo nie mogę już nagrywać filmików. Poniżej kilka ostatnich fotek z blogowymi cioteczkami ;)
Jeśli chodzi o ostatnią fotkę to proszę się nie martwić. Antoś przeżył obrzęd i ma się dobrze ;)
PS. Post pisałam cały dzień i muszę dopisać apdejta na temat zasypiania:) Antoś dziś miał 4 drzemki i wszystkie 4 zasnął w swoim łóżeczku bez protestów, spokojnie jak aniołek! Jak to mówią- YOU CAN DO IT

PS 2. Korci mnie okropnie i no muszę wspomnieć- byłam dziś na półgodzinnym przedstawieniu w szkole średniego syna (któremu zafundowałam półkolonie pt: Art Summer School). Przedstawienie przygotowały dzieciaki w ciągu 4 dni i wiecie co? Było SUPER! Spłakałam się ze śmiechu!


sobota, 11 sierpnia 2012

I kolejny miesiąc mija ;)

 Antoszewski dzisiaj obchodzi swoją pięciomisięcznicę.  Mówię Wam jak ten czas leci! A leci tym szybciej jak się ma dzidziusia z charakterem :D
 Tyle postów miałam napisać, tyle tematów poruszyć i jakoś tak dzień za dniem mijają, a tu pusto jak na pustelni jakiejś ;P  Cóż ciężko jak na razie, bo Antoszewski to bardzo wymagający chłopczyk i jak już zaśnie wieczorem to robię albo wszystko co zaległe, albo odpoczywam. I tak jakoś zleci ;)
 Wczoraj byłam u mojej fryzjerki. Kobiecie się również dzidzia urodziła, chłopczyk jest o 2 miesiące młodszy od  Mróweczki i akurat był w zakładzie. Zazdrość mi gardło dusiła i biczem pięty smagała! Dziecko leżało w wózku i jak przez 50 minut tam siedziałam tak nie słyszałam ani odrobiny płaczu.  I przez cały ten czas to dziecko nie spało! Coś nie do pomyślenia w moim domu. Toż ja się autentycznie boję wyjść z dzidzią na miasto! Nie, żebym tęskniła czy coś, ale ludzi mu chciałam pokazać, żeby wiedział, że są... niestety chociaż pogoda zaczęła dopisywać wybrać się z Mrówką na dłuższe wyjście to nie lada wyzwanie. Ostatnio, 2 dni zaledwie temu, Antoś zrobił mi taką scenę, że masakra. I on tak ma, ni stąd ni zowąd coś mu się nie podoba i zaczyna wrzask. Ale to taki jakby go ktoś ze skóry obdzierał i nie można obok tego spokojnie przejść. Trzeba go wyjąć z wózka, i mieć nadzieję, że to wystarczy ;P Na szczęście to jedyny mankament, mogłoby przecież być gorzej , prawda? Tak po za tymi momentami to mamy z nim ubaw po pachy ;) I trochę więcej spokoju w ciągu dnia od jakichś 2 tygodni :D
 A teraz z innej beczki.
 Ostatnio przeczytałam  poradnik. Nie potrafię pisać recenzji, ale jeśli ktoś ma problemy z dziećmi to polecam do rozważenia zakup tej pozycji:http://merlin.pl/Jak-mowic-zeby-dzieci-nas-sluchaly-jak-sluchac-zeby-dzieci-do-nas-mowily_Elaine/browse/product/1,836466.html Pomaga zrozumieć kilka spraw, pomaga dogadać się z nastolatkiem i myślę, że może pomóc w zrozumieniu problemów z komunikacją w rodzinie. Odkąd zaczęłam postępować w/g zamieszczonych tam propozycji  pomogłam moim chłopakom w dogadywaniu się między sobą. Młodszy coraz częściej ze mną rozmawia i nie poddaje się tak szybko jak kiedyś. No i co mi się najbardziej podoba to to, że się nie wściekam , że coś jest nie zrobione na czas :) Rewelacja! Naprawdę polecam.
 

piątek, 20 lipca 2012

Fever

W końcu musiało się coś przypałętać. No i się przypałętało. Antoś obudził się później niż zwykle ale za to z wielkim płaczem. Miał 40 stopni gorączki. W ciągu dnia było lepiej, ale od czasu do czasu temperatura mu rosła. Wieczorem znowu wysoko:( 
Mleczka na dobranoc już nie wypił. Właściwie to prawie cały dzień na herbatce był. Jak ja razie calpol działa, więc mam nadzieję, że za góra dwa dni mu przejdzie. Ja też ostatnie 3 dni chorowałam więc to może być jakieś wirusowe :(
Z dobrych newsów. Antosiowi się urodziła koleżanka. Już się nie mogę doczekać na ich wspólne zabawy. Za rok prawie nie będzie widać różnicy wieku :P
  Na zakończenie fota w nowym nabytku.



niedziela, 15 lipca 2012

Czwarty miesiac

 Kilka dni temu Mrowka skonczyl 4 miesiace. Tylko i az 4 :) Chlopak ma juz swoje zdanie na rozne tematy i abrdzo glosno je wypowiada, na tyle glosno, ze czasami zamykam okno bo sobie sasiedzi pomysla bogwieco ;P Lazdy dzien przynosi cos nowego a wszystko przeplatane zabkowaniem. A jak zabkowanie to i placz ;( Bo niestety nie nalezymy do tych szczesliwych rodzicow swoich nieplaczacych podczas zabkowania dzieci... czyli Antoszewski placze. Zreszta u niego to nic nowego, on tak ma. Oczywiscie niektore mamy pocieszaja mnie opowiesciami o dzieciach swoich lub dzieciach sasiadow, ktore to podobno placza od rana do wieczora i ze nie mam sie doprawdy na co skarzyc. Jakos im nie wierze.
 Skonczyly nam sie masaze z czego nie jestem zadowolona bo maly bardzo je lubil. Znaczy masujemy dalej i tu uklon w strone  Pendragona za przeslanie odpowiedniej do relaksu muzy :) , ale w domu jednak jest inaczej i maly jest bardziej niespokojny. W planach mam basen tylko musze znalezc taki przystosowany dla bobasow ;) I mam nadzieje sie w nim WYGRZAC porzadnie! Bo lato nas w tym roku zapomnialo ;( Moze niekoniecznie upaly, ale chociaz troszke mniej deszczu co? Zeby te slimaki , grzyby (te zle) i inna zgnilizna podeschla przed zima! 

 PS. Pozdrawiam wszystkich czytajacych i dziekuje za przychylne komentarze.