Pozazdrościłam koleżance blogowej kolorowego kocyka. Chodziłam koło tego pomysłu kilka miesięcy, aż w końcu nadejszła ta wiekopomna chwila i mimo śniegu, wichury i ogólnie niesprzyjającej spacerom aurze, wybrałam się do miasta w celu zakupienia odpowiednich kolorów anilanki. Miałam wczoraj dobry dzień. Oto efekt wieczorny. Robi się to cudo tak przyjemnie, że myślę iż z końcem tygodnia ukończe to dzieło. Antoszewski będzie miał najładniejszy kocyk na całej dzielnicy:D
pomysla ze to rainbow baby hehe :) zazdroszcze Ci talentu...
OdpowiedzUsuń