Tak wygląda moje torba:
Na poród
- koszula nocna z primarku krótka ;P
- szlafrok cienki
- kapcie i laczki pod prysznic
- balsam do ust
- skarpety cieple i normalne
- ręcznik kąpielowy
- gumka do włosów
- maska na oczy
- batoniki zbożowe i woda no coś do pojedzenia
- kubek ze słomką
- lista rzeczy na ostatnią chwilę przypięta do tablicy pamięci a na niej:
- zegarek na rękę
- telefony + ładowarka
- dokumenty (maternity notes i insurance)
- płyty z muzyką (GBH i coś z klasyki)
- Dwie koszule
- szampon, mydło w płynie, szczoteczka do zębów, pasta, krem i tusz do rzęs
- szczotka do włosów
- wkładki laktacyjne
- tzw. maternity pads (jak to jest po polsku?)
- majtki (dużo :P)
- staniki do karmienia
- szlafrok (powinnam mieć ciemny, ale niestety nie mam)
- ręcznik czarny
- ubrania na wyjście (te same co przed porodem)
- 4 body z krótkim rękawkiem
- 4 pajacyki
- paczka pieluch newborn
- 2 czapeczki
- ubranie na wyjście (kombinezon bo to marzec będzie)
- waciki
- ręcznik z kapturkiem
- skarpetki i mitenki
- przybornik
- lista na ostatnią chwilę:
- fotelik samochodowy
- kocyk
Od ponad tygodnia jest mi cieżko. Chodzę jak pingwin bo bolą kości. Jestem nerwowa, a raczej czuję dziwny niepokój i dusi mnie w klatce piersiowej. Śpię coraz krócej, jednak się wysypiam. Antoszewski zaś panoszy się w coraz ciaśniejszej przestrzeni jak u siebie ;P To jeszcze na razie nie boli...mocno. Ale jest fajne ;)
W związku z tym, że ruszać się już mi jest ciężko, zwłaszcza zniżać się do okolic przyziemnych postanowiłam zakończyć w przyszłym tygodniu działalność zawodową ;p Czyli przechodzę w stan częściowego spoczynku. Czas po temu najwyższy, bo wypadałoby jakoś zorganizować dom. A będzie to wielce strategiczne zadanie.