wtorek, 17 stycznia 2012

Rasujemy wózek i cesarka czy nie cesarka?

 Kupiłam jakiś czas temu na ebay farbę do kół od naszego wózka. Wózek ma w końcu lat 40 i wiek jego najbardziej odbił się na kołach właśnie. Farba miała być rewelacyjna o czym miały świadczyć fidbeki zadowolonych klientów. Nie powiem, że oczekiwałam cudów, ale sądząc z opisu produktu, byłam pewna , że to pewnie jakiś rodzaj farby kauczukowej będzie, więc szczerze się zdziwiliśmy, gdy po otworzeniu słoiczka zapach znajomy wyleciał. Zmysł powonienia wcale nas nie zawiódł. Zwykła farba akrylowa. Jak nic. Tylko ta cena w takim razie! Jeszcze dałam jej szansę, zostawiłam na noc. Nic nie pomogło, farbę można było zmyć z łatwością. Sklep mi reklamację przyjął, nie powiem, tylko te ich tłumaczenie, że 100% zadowolonych klientów... Cóż, większość komentarzy dotyczyła szybkiej dostawy, nie znalazłam nic o działaniu cudownym produktu. Ostatnim komentarzem pochwalili się w trakcie załatwiania reklamacji, że niby ja się czepiam bo klient zadowolony- cóż, owszem, klient napisał , że "grejt staf" bo wymalował jednym słoiczkiem 18 opon ;P Czyli, że wózki na sprzedaż ma albo do innego użytku. Na pewno nie na spacery (współczuję klientom takich podrasowanych wózków). Takiej farby jak tamta to mamy w domu dużo. K. pomalował pozostałe koła, potem farbę spłukał i voila :) Wszystkie 4 opony jednakowe :)

*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~

Wczoraj miałam długo oczekiwany scan. Miało się wyjaśnić, nie wyjaśniło się nic ;( Za 4 tygodnie następny. Antoszewski zdrowy i w jednym wymiarowym kawałku, wody w ilości normalnej, wsio w normie tylko te łożysko! Przesunęło się owszem, ale nadal częściowo zasłania szyjkę, czyli lekarze chcą z decyzją poczekać. Za 4 tygodnie na scanie będzie widać czy się dalej przesuwa czy to już koniec, jeśli to koniec to znaczy, że będzie cesarka.  A ja im bliżej rozwiązania tym bardziej nerwowo do tematu podchodzę. I zaczynam się bać i cesarki i naturalnego. Uniknąć nie uniknę, ale już sama nie wiem czy się mam cieszyć czy nie cieszyć. Lekarka w szpitalu jakaś taka dziwna była (gadała do siebie) i nie za bardzo wiem czy dobrze zrozumiałam co mówiła, ale chyba coś o tym, że jeśli mi łożysko będzie zasłaniało ujście szyjki na mniej niż 4 milimetry (chyba, bo już nie pamiętam czy nie centymetry?) to wtedy mogę bezpiecznie rodzić, jeśli więcej niż ta granica to skierowanie na cesarkę.
 Powinnam chyba już spakować torbę do szpitala i kompletnie nie mam pojęcia jak się do tego zabrać. Pamiętam jak Ola się głowiła, teraz widzę , że jak nas osobiście temat dotyczy to sprawy wyglądają całkiem inaczej. Ola pisz mi co potrzebne, a co zbędne.

3 komentarze:

  1. uuu pakowanie torby...masakra!! :/ i tak mi potem zarko donosil rozne rzeczy! standard- ciuchy na zmiane (majtki!!!) kosmetyki, rzeczy dla bachorka ;) wzielam co mi umysl podpowiadal a zycie i tak swoje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Aha! To jedno jest pewne: urodzisz i nie da się zwalić tej roboty na kogoś innego! A jak? Póki co się nie martw. Dochtory zadecydują. Ty się zastosujesz. Jak to mówią: na dwoje babka wróżyła. Lepiej by było 'dołem', ale cesarka też dla ludzi. I ciesz się, że nie żyjesz w XV wieku, kiedy nie było takich możliwości... :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobietko ja miałam cesarkę. Na początku bardzo się cieszyłam, ale teraz jednak wolałabym rodzić normalnie. Niestety blizna po wygląda u mnie brzydko, jest krzywa. Na szczęscie nie oglądam jej często.
    A pakowanie torby to małe miki, bo potem jeszcze ze sto razy zaglądałam, czy oby wszystko wzięłam.

    OdpowiedzUsuń